Generator domowy 5 i 12 woltów

Pin
Send
Share
Send

„Oślepiłem cię przed tym, co było ...” :)
Nikt nie spotkał się z sytuacją, w której smartfon przeklinałby obraźliwie przy niskim poziomie naładowania baterii, a światło zgasło tak, jakby miał szczęście? Myślę, że wielu. Lub ta sama historia ze swoim ulubionym netbookiem, który ma moc 12 woltów? A może potrzebujesz autonomicznego źródła światła, które jest możliwie najbardziej niezależne od obecności lub braku napięcia w sieci? Niestety myśl o stworzeniu takiego urządzenia wywołała wojnę domową, która toczyła się już prawie u progu mojego domu :(
Dzięki Bogu, wiem, jak obchodzić się z lutownicą, w spiżarni znajduje się całe pudełko elektronicznych śmieci, do którego nie ma dokąd pójść, a szkoda wyrzucić je, a potem w sieci pojawiło się wideo z podobnym sztucznym cudem, z którego przełączniki, śruby i kontakty utknęły we wszystkich kierunkach. Ale działało i działało świetnie! Myślę, że właśnie tego potrzebujesz. Autor filmu szczególnie nie ujawnił schematu, ale nie jest to zbyt skomplikowane. Przepraszam, artysta ode mnie od słowa „zły” :)

Jako przykład wykorzystałem chińską lampę Delux REL 500LED, która została zabita przez dwa lata działania

Akumulator tam, zamiast standardowych 4 godzin, utrzymywał maksymalnie 15 minut, ale postanowiłem nie wyrzucać go z naturalnego żeńskiego chomika, ale uzupełniłem go o dwie baterie z martwych telefonów komórkowych. W rezultacie uzyskano wystarczająco pojemną baterię, aby pracować przez całą noc w trybie lampki nocnej. Silnik krokowy ze starej drukarki igłowej znajduje się w dolnej części pudełka. Mostki diodowe można montować niezależnie od diod Schottky'ego 5818 lub odrywać ze starych latarek, ale użyłem gotowych zestawów w jednym pakiecie 2W10. Jedyne, co musiałem kupić, to dwa kondensatory o łącznej pojemności 11 000 mikrofaradów i stabilizatory napięcia 7805 i 142EN8B, na moim pchlim targu nie było takich części. Kondensator C3 jest pobierany ze starej ładowarki. Potrzebowałem też dwóch przełączników trójpozycyjnych, z których jeden był uprzejmie zaopatrzony w patroszą lampę, a drugi pożyczono ze starej latarki i kilka metrów cienkiego dwukolorowego drutu. Nie znalazłem wiertła. Ktoś z krewnych wziął „do użytku tymczasowego”, ale nigdy nie wrócił. Ale potrzeba wynalazków przebiegłości, w obecności wkrętów samogwintujących, lutownicy i morza taśmy elektrycznej, rozstrzygnęła się bez tego.

To wszystko. To zależało tylko od schematu i wdrożenia.
Od samego początku nie chciałem zawiesić latarki w walizce. Nie ma tam dużo miejsca, ale diody LED również się nagrzewają. Dlatego postanowiłem wyciągnąć 5 woltów do portu USB i lamp na odpowiednich wtyczkach. Nawiasem mówiąc, wykorzystano usunięty panel LED i okazało się, że jest to jasna lampa.

Jedna wada - przez około 40 minut panel umieszcza baterię na pół. Zrobiłem też lampkę nocną i zwykłą lampę na elastycznych nogach. Wyjście 12 woltów zostało zamontowane na złączu, z którego zasilacz lampy był zasilany w poprzednim życiu. Wał silnika krokowego idealnie wpasowuje się w otwór na gwóźdź lekko poszerzony nożem (ekonomiczny Chińczyk planował zawiesić lampę na ścianie), ale otwór na sworzeń mechanizmu przekładniowego musiał zostać stopiony lutownicą, jednocześnie zbeształ zapomnianych krewnych. Nic, udało się. I dźwignia na przekładni wykonana z fragmentu szprychy rowerowej i kawałka cienkiej plastikowej rurki.
Lampa i ładowarka działały poprawnie, akumulator z silnika ładował się dość wesoło, jak informuje zielona dioda LED. Nawiasem mówiąc, nie tylko sygnalizuje ładowanie, ale także nie pozwala kondensatorom „wyciągnąć” z akumulatora. A potem przez pół godziny czułam się leniwa, żeby przekręcić klamkę. Po zdemontowaniu mojego dziwaka przylutowałem kolejny port USB, wyciągnąłem go z przedłużacza ugryzionego przez kota i wlutowałem wtyczkę USB z tego samego przewodu do starej ładowarki z telefonu komórkowego. I ładuje urządzenie idealnie w obecności 220 woltów w sieci. Jedynym warunkiem jest ustawienie przełącznika „5 V – 12 V” w tym neutralnym położeniu. Na tych zdjęciach generator, ładowarka, obwód i zestaw lamp „na każdą okazję”, w tym 12-woltowy pasek LED.

Ponadto w szufladzie usunięto w pełni działającą chińską latarkę z możliwością ładowania, jak w przypadku ładowania z sieci. „Jakby” - ponieważ wtyczka została wyraźnie zebrana przez niewidomego Chińczyka podczas nocnej zmiany: odcinki te w zasadzie nie dotarły do ​​jednego gniazdka. Wrzuciłem wtyczkę, kondensator i mostek diodowy do cennego pudełka ze śmieciami, nadal będą się przydać, port USB został przylutowany bezpośrednio do akumulatora i przykleił go w miejsce wtyczki. Jest ładowany zarówno z generatora, jak iz sieci i ładuje telefony komórkowe baterią nie większą niż 1300 miliamperów / godzinę. To naprawdę świeci przez 8 godzin, chociaż tutaj Chińczycy nie oszukali ...
Planuje się zbudować zewnętrzną baterię na 12 woltów, ale będzie to zupełnie inna historia ... :)

Pin
Send
Share
Send